Przeglądający wątek:
8 Anonimowi
Mykita
Zmiennokształtny
Ale możemy jeszcze trochę tutaj zostać i wykorzystać to że mamy to miejsce tylko dla siebie...
Wilk
Zwierzę
To wygląda gdzieś tak:
"Wracamy do bazy czy nocujemy tutaj? "
Śpiąc nie będziemy mieli szans takowego zauważyć.
Wróćmy jeszcze dziś do Stalkerbazy, chce cię przytulić nie martwiąc się o to że coś na nas skoczy.
Ale możemy jeszcze trochę tutaj zostać
i wykorzystać to że mamy to miejsce tylko dla siebie...
Dopiero koło jedenastej stwierdzacie, że może już wystarczy i iść spać albo coś?
"Wracamy do bazy czy nocujemy tutaj? "
Śpiąc nie będziemy mieli szans takowego zauważyć.
Wróćmy jeszcze dziś do Stalkerbazy, chce cię przytulić nie martwiąc się o to że coś na nas skoczy.
Ale możemy jeszcze trochę tutaj zostać
i wykorzystać to że mamy to miejsce tylko dla siebie...
Dopiero koło jedenastej stwierdzacie, że może już wystarczy i iść spać albo coś?
--sf.
Mykita
Zmiennokształtny
[ xD, jeszcze trochę to zarzucę pisanie z pracy, bo mi chaos momentami wychodzi. ]
Dobra idźmy spać, poradzimy sobie.
Dobra idźmy spać, poradzimy sobie.
Ostatnio edytowany przez Dreamer dnia 18.03.2011 14:16:23
Zadbać jeszcze, by broń w miarę na wierzchu była.
I można by jeszcze przed samym zaśnięciem obejrzeć artefakt, który tylu "atrakcji" nam przysporzył.
I można by jeszcze przed samym zaśnięciem obejrzeć artefakt, który tylu "atrakcji" nam przysporzył.
Wilk
Zwierzę
Zdecydowanie nie chce wam się iść do bazy. I chyba słusznie. Nibypies darował sobie po godzinie. Nic innego się nie przyplątało. A o trzeciej w nocy obudziły was strzały. I Pecheneg i Kord, i śrutówki, i karabiny... Azot przez PDA powiedział że trochę szkoda że cię nie ma bo każda para rąk się przydaje, ale jak już cię nie ma to nie zbliżaj się bo chłopcy dostają już na mutanty pierdolca i strzelają do cieni, i jak się zbliżycie to na pewno zginiecie.
Kanonada trwa - sam nie wiesz jak długo bo zasypiasz po pół godzinie, przytulony do Tamary.
Śni ci się...
droga na Korogod. Przeprawa... anomalie wygasają miejscami, stają się rzadsze.
A potem śni ci się jak zapuszczasz się w las, tam, gdzie Mózgozwęglacz formuje klin... Dochodzisz do granicy, nie możesz iść dalej. Ale... idziesz dalej duchem, twoje ciało pozostało w tyle.
Budynek z dziwnymi antenami. Jedną na dachu, wieloma po brzegu polany.
Z niego wytacza się jakgdyby trucizna. Trujący... szum? aura?
schodzisz wgłąb. Nie jesteś pewien jak daleko...
odnajdujesz maszynę, która produkuje tę truciznę...
Kanonada trwa - sam nie wiesz jak długo bo zasypiasz po pół godzinie, przytulony do Tamary.
Śni ci się...
droga na Korogod. Przeprawa... anomalie wygasają miejscami, stają się rzadsze.
A potem śni ci się jak zapuszczasz się w las, tam, gdzie Mózgozwęglacz formuje klin... Dochodzisz do granicy, nie możesz iść dalej. Ale... idziesz dalej duchem, twoje ciało pozostało w tyle.
Budynek z dziwnymi antenami. Jedną na dachu, wieloma po brzegu polany.
Z niego wytacza się jakgdyby trucizna. Trujący... szum? aura?
schodzisz wgłąb. Nie jesteś pewien jak daleko...
odnajdujesz maszynę, która produkuje tę truciznę...
Załącznik:
8262999.jpg (87.65 KB; 800x600 px)
8262710.jpg (73.71 KB; 375x500 px)
18.jpg (72.73 KB; 800x533 px)
8262999.jpg (87.65 KB; 800x600 px)
8262710.jpg (73.71 KB; 375x500 px)
18.jpg (72.73 KB; 800x533 px)
--sf.
[Mam jakąś władzę nad tym, co dzieje się we śnie?]
Wilk
Zwierzę
[W zasadzie rzadko. To nie są świadome sny, owszem, masz inicjatywę ale nie możesz kierować się logicznymi celami i planami... jeśli coś cię zaciekawi, możesz się temu przyjrzeć, jeśli coś cię zdenerwuje, możesz protestować i z tym walczyć, ale żadnych przebiegłych planów nie przeprowadzisz.]
--sf.
Chcę zbliżyć się do urządzenia, dotknąć - położyć ręce na mechanizmie, jeśli mój duch coś na ich kształt zachował...
Mykita
Zmiennokształtny
Ciekawość, stawia przede mną pytanie jak dokładniej się tam dostać....
Wilk
Zwierzę
Oglądasz maszynę z bliska... Nie rozumiesz jej działania ale jesteś świadom, że pewnie jeden granat we wnętrzności wystarczyłby żeby bezpowrotnie ją zniszczyć.
Jak tam dotrzeć? Od powierzchni - wiesz dość dokładnie. Wchodzisz do zniszczonych hal.
Schodzisz na niższy poziom schodami.
Szybem windy dostajesz się do podziemi.
Korytarzem na wprost.
Wyłamujesz kratę. Na końcu korytarza za kratą zaczynają się pomieszczenia z aparaturą.
To stoi w drugim z nich.
Problem w tym, że z powierzchni tam nijak nie dotrzesz.
Jak tam dotrzeć? Od powierzchni - wiesz dość dokładnie. Wchodzisz do zniszczonych hal.
Schodzisz na niższy poziom schodami.
Szybem windy dostajesz się do podziemi.
Korytarzem na wprost.
Wyłamujesz kratę. Na końcu korytarza za kratą zaczynają się pomieszczenia z aparaturą.
To stoi w drugim z nich.
Problem w tym, że z powierzchni tam nijak nie dotrzesz.
--sf.
Jestem w stanie iść gdzieś dalej? Jeśli nic więcej nie przykuło mojej uwagi, chciałbym ruszyć się z pomieszczenia.
Wilk
Zwierzę
Ruszasz z powrotem, zakrzywionym korytarzem, do kraty. Na prawo jakieś drzwi, Na wprost szeroki korytarz z szafami jakichś urządzeń sterwniczych, przyszedłeś nim. Na jego końcu pomieszczenie/korytarz prowadzi w dwie strony do dwójki drzwi w dwie strony, a na wprost drzwi urwanej windy. Nie masz żadnych "przeczuć" gdzie iść...
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 18.03.2011 16:54:31
--sf.
Chcę zajrzeć za drzwi przy kracie. O ile sen się nie urwie, lub nie stanie coś innego, dalej kieruję się na lewo od windy.
Wilk
Zwierzę
Zaglądasz, zruinowane wąskie podłużne pomieszczenie z pękami rur biegnącymi wnękami w ścianach zasłoniętymi siatką drucianą. W jednym miejscu stolik, siatka oderwana leży górnym końcem na podłodze... w prawym odległym narożniku drzwi gdzieś dalej.
Wycofujesz się. Korytarzem do windy i skręcasz w lewo. Otwierasz drzwi, pomieszczenie jest zupełnie ciemne, ale za cieniem jakiegoś stolika po prawej widzisz długi korytarz z kilkoma lampami. Korytarz ciągnie się dalej w ciemność, daleko.
Wycofujesz się. Korytarzem do windy i skręcasz w lewo. Otwierasz drzwi, pomieszczenie jest zupełnie ciemne, ale za cieniem jakiegoś stolika po prawej widzisz długi korytarz z kilkoma lampami. Korytarz ciągnie się dalej w ciemność, daleko.
Ostatnio edytowany przez sharpy dnia 18.03.2011 17:45:28
--sf.
Ruszam przed siebie, w ciemny korytarz, tak daleko, jak jestem w stanie.
Wilk
Zwierzę
Po drodze zakręcasz delikatnie w prawo z korytarzem. Na końcu pomieszczenie strażnicze, biurko, krata, ale przenikasz przez nią i przez szafkę segregatorów maskującą wejście, z jakiegoś biura... Kilkanaście biurek, szaf, metalowe szafki, sejfy, zupełnie czarne okna.
[[miejże litość, nie mam tu sketch-upa i piszę z pamięci a przy tej mapie Korogod jest nieduży, jutro ci się ciąg dalzy przyśni, okay? ]]
[[miejże litość, nie mam tu sketch-upa i piszę z pamięci a przy tej mapie Korogod jest nieduży, jutro ci się ciąg dalzy przyśni, okay? ]]
--sf.
[Ej... Przecież nie ja decyduję, kiedy się postać obudzi ]
Ostatnio edytowany przez Nasshnarah dnia 18.03.2011 17:53:53
Wilk
Zwierzę
Budzi cię nagle seria z karabinu maszynowego. Tamara cię przytula. "Śpij. polują na pijawkę..."
Zasypiasz znowu.
Budzisz się rano nie pamiętając ani śladu ze snów, które przyszły później.
Zasypiasz znowu.
Budzisz się rano nie pamiętając ani śladu ze snów, które przyszły później.
--sf.
Rozglądam się zaspany, zerkam w kierunku Tamary.
[Hmf, tak do mnie doszło, że mogłem Cię źle zrozumieć. Jeśli miałeś na myśli, żeby już dziś darować sobie prowadzenie, to nie naciskam, wybacz...]
[Hmf, tak do mnie doszło, że mogłem Cię źle zrozumieć. Jeśli miałeś na myśli, żeby już dziś darować sobie prowadzenie, to nie naciskam, wybacz...]
Ostatnio edytowany przez Nasshnarah dnia 18.03.2011 18:10:35
Wilk
Zwierzę
[Nie, prowadzić mogę. Ale nie po TAMTYCH podziemiach.]
Jeszcze śpi. Wygląda bardzo uroczo w skąpych promieniach słońca wpadających przez dziury w dachu.
Jeszcze śpi. Wygląda bardzo uroczo w skąpych promieniach słońca wpadających przez dziury w dachu.
--sf.
Nie ruszam się jeszcze... jest miło i przyjemnie, można chwilę poleżeć. Zerkam która może być godzina.
Poczekam, aż Tamara sama się obudzi...
Mimowolnie rozmyślam nad tym, co widziałem we śnie. Budynek z antenami, w pobliżu pętli na granicy Zwęglacza. Północny wschód. Anteny. Czyżby tam prowadziło przejście pod wojskową placówką?
No nic... Staram się chwilowo zająć myśli czymś innym.
O... tu, kawałek ode mnie leży bardzo atrakcyjny temat do rozmyślań.
Poczekam, aż Tamara sama się obudzi...
Mimowolnie rozmyślam nad tym, co widziałem we śnie. Budynek z antenami, w pobliżu pętli na granicy Zwęglacza. Północny wschód. Anteny. Czyżby tam prowadziło przejście pod wojskową placówką?
No nic... Staram się chwilowo zająć myśli czymś innym.
O... tu, kawałek ode mnie leży bardzo atrakcyjny temat do rozmyślań.
Wilk
Zwierzę
przytulasz się bliżej. Zaczyna mruczeć.
Przeciągnie się ten ranek.
Nie jesteście jednak rannymi ptaszkami.
Dopiero kiedy mgły opadły, słońce już wzniosło się dość wysoko, zastanawiacie się co dzisiaj zrobić.
Najpierw śniadanie. Co na śniadanie?
Przeciągnie się ten ranek.
Nie jesteście jednak rannymi ptaszkami.
Dopiero kiedy mgły opadły, słońce już wzniosło się dość wysoko, zastanawiacie się co dzisiaj zrobić.
Najpierw śniadanie. Co na śniadanie?
--sf.
Myślę, że śniadanie lekkie. Mamy suszone mięso, suchary. Wojskowe racje zdecydowanie bardziej obiadowe są jeśli o objętość chodzi, konserwa radiacyjna też mnie jakoś nie kusi o "poranku".
Choć zerkam też na ten gulasz... Pytam Tamarę, czy ma ochotę, czy jednak pierwsza wersja.
Można by przyjrzeć się naszym zdobycznym sześcianom, zanim gdziekolwiek się ruszymy. Przeładować broń, ogarnąć rzeczy...
Choć zerkam też na ten gulasz... Pytam Tamarę, czy ma ochotę, czy jednak pierwsza wersja.
Można by przyjrzeć się naszym zdobycznym sześcianom, zanim gdziekolwiek się ruszymy. Przeładować broń, ogarnąć rzeczy...
Wilk
Zwierzę
"Może być i lekkie ale pod warunkiem że będzie solidny obiad, a nie jak wczoraj."
Konserwa radiacyjna ma jedną istotną wadę: to jest surowe mięso. Niezdatne do jedzenia wprost. Trzeba je przyrządzić. Natomiast zaletą jest, że z kilkukilowej puszki można korzystać "po trochę", nie ma problemu rozhermetyzowania.
"Sześciany" wyglądają ciekawie ale kompletnie nic ci nie mówią. Tamara też tego artefaktu nie zna.
Natomiast broń... oj, teraz zaczyna się robota. Oliwiarka, szmata, i oliwimy! Wybijasz w dachu dziurę żeby było światło, podsuwasz jakiś stół i bierzesz się do roboty, bo na wszystkim pojawiły się kropeczki korozji. Na rzeczach, które wczoraj przeszły kąpiel nawet całkiem sporo.
Tamara rozładowuje magazynki, które pracowicie potem rozkręcasz i oliwisz, bo zaczęły zgrzytać i zacinać się. Ostrożnie polerujecie Makarova twojego, Tamary, Glocka, strzelbę. Twój kałasz zachował piękne niebieskie oksydacje ale nieruszone nimi powierzchnie obsypały się kropeczkami korozji.
Roboty do południa i dłużej. Azot pyta czy żyjecie, odpowiadasz mu krótką historią...
"Jakbyś wczoraj naoliwił to dziś miałbyś połowę tej roboty. A i tak pospiesz się bo do jutra nie naoliwisz, będziesz miał dwa razy tyle."
Urobieni po łokcie ale wreszcie ze sprawną i naładowaną bronią schodzicie na dół, ty pierwszy, potem Tamara.
Wychodzisz na zewnątrz. Odwracasz się, zobaczyć co się stało że za tobą nie idzie. Stoi z dziwnie przekrzywioną w bok głową, dziwnie zobojętniałymi oczami, ręce luźno wzdłuż boków, nogi jakby zupełnie luźne, przygięte w kolanach, wzrok gdzieś w sufit, ale zupełnie niezogniskowany... o co chodzi?
Konserwa radiacyjna ma jedną istotną wadę: to jest surowe mięso. Niezdatne do jedzenia wprost. Trzeba je przyrządzić. Natomiast zaletą jest, że z kilkukilowej puszki można korzystać "po trochę", nie ma problemu rozhermetyzowania.
"Sześciany" wyglądają ciekawie ale kompletnie nic ci nie mówią. Tamara też tego artefaktu nie zna.
Natomiast broń... oj, teraz zaczyna się robota. Oliwiarka, szmata, i oliwimy! Wybijasz w dachu dziurę żeby było światło, podsuwasz jakiś stół i bierzesz się do roboty, bo na wszystkim pojawiły się kropeczki korozji. Na rzeczach, które wczoraj przeszły kąpiel nawet całkiem sporo.
Tamara rozładowuje magazynki, które pracowicie potem rozkręcasz i oliwisz, bo zaczęły zgrzytać i zacinać się. Ostrożnie polerujecie Makarova twojego, Tamary, Glocka, strzelbę. Twój kałasz zachował piękne niebieskie oksydacje ale nieruszone nimi powierzchnie obsypały się kropeczkami korozji.
Roboty do południa i dłużej. Azot pyta czy żyjecie, odpowiadasz mu krótką historią...
"Jakbyś wczoraj naoliwił to dziś miałbyś połowę tej roboty. A i tak pospiesz się bo do jutra nie naoliwisz, będziesz miał dwa razy tyle."
Urobieni po łokcie ale wreszcie ze sprawną i naładowaną bronią schodzicie na dół, ty pierwszy, potem Tamara.
Wychodzisz na zewnątrz. Odwracasz się, zobaczyć co się stało że za tobą nie idzie. Stoi z dziwnie przekrzywioną w bok głową, dziwnie zobojętniałymi oczami, ręce luźno wzdłuż boków, nogi jakby zupełnie luźne, przygięte w kolanach, wzrok gdzieś w sufit, ale zupełnie niezogniskowany... o co chodzi?
--sf.
Cholera!
Sięgam po broń, natychmiast! Celuję przestrzeń koło jej ramienia, po przeciwnej stronie niż ma przekrzywioną głowę, na tyle by jej nie zranić - jeśli jest ryzyko z tego miejsca, biegnę w jej kierunku - staram się dostrzec pijawkę. Jeśli strzały nie pomogą, wyszarpuję ją na zewnątrz.
Sięgam po broń, natychmiast! Celuję przestrzeń koło jej ramienia, po przeciwnej stronie niż ma przekrzywioną głowę, na tyle by jej nie zranić - jeśli jest ryzyko z tego miejsca, biegnę w jej kierunku - staram się dostrzec pijawkę. Jeśli strzały nie pomogą, wyszarpuję ją na zewnątrz.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków.
Możesz przeglądać wątki.
Nie możesz dodawać odpowiedzi.
Nie możesz edytować swoich postów.
Nie możesz kasować swoich postów.
Nie możesz dodawać ankiet.
Nie możesz głosować.
Nie możesz dodawać załączników.
Nie możesz pisać bez weryfikacji.